POCHÓWEK NA PODWÓRKU reportaż opublikowany w Expressie Wieczornym w 1994 r. |
Cyganie z Nowego Dworu Mazowieckiego przekopując podwórko wykopali ludzkie czaszki i piszczele. W miejscu, gdzie ostatnio stał śmietnik, kiedyś był duży żydowski cmentarz. Wczoraj Żydzi z Fundacji Nissenbaumów zorganizowali powtórny pochowek. Nie obeszło się bez awantury. |
Czego tu szukacie, wynocha, to teren prywatny - krzyczy młody Cygan, syn właściciela posesji. Stojący przy wejściu Żydzi usiłują się dostać do środka. Z obu stron padają obelgi. Wpuszczaj nas, to nasz teren - odkrzykuje stary Żyd w okularach i jarmułce na głowie. Na dawnych terenach cmentarnych stoją dwa piętrowe murowane domy. W jednym z nich mieszka cygańska rodzina Sz., w drugim państwo W. Kiedy kilka dni temu wywożąc piach, p. Sz. natrafił na ludzkie kości, wstrzymano prace. Na 7 października zaplanowano pochówek. Przybyli przedstawiciele Fundacji Nissenbaumów oraz gminy żydowskiej z Warszawy. Szczątki i czaszki zostały owinięte w białe szmatki i zakopane w symbolicznym grobie na tym samym placu, z którego je wykopano. Za bramą obecni byli cały czas cygańscy sąsiedzi cmentarza, policja, przygodni ludzie. Pan Sz. i jego rodzina nie ukrywali niezadowolenia z przebiegu wydarzeń. Ekipę ze sprzętem zawołał, bo osadzały mu się budynki. Jak samochód z przyczepą zawracał, zahaczył o wzniesienie i stamtąd posypały się szczątki. Nagle zrobiła się afera. Pięćdziesiąt lat nikomu to nie przeszkadzało - skarży się Cygan. Sz. podejrzewają Żydów o złośliwość. Dla nas to miejsce jest święte. Nie tylko groby, ale i ziemia cmentarna - obstają przy swoim Żydzi. Pomimo awantury udało się dopełnić obrządku. Cyganie wrócili do domu, Żydzi do Warszawy. Tekst: Małgorzata Łuka |